Pewnego dnia pomyślałam, że przygotuję mięso, którego nigdy wcześniej nie robiłam. Pogrzebałam, poszukałam i padło na boczek. Zwykły, surowy. Obawiałam się, że może to skomplikowane, że może nie wyjdzie. A niech tam, do odważnych świat należy. No i zobaczcie co zmajstrowałam :)
Jeśli dziś zamarynujecie, a jutro upieczecie - macie załatwiony obiad na weekend. Wystarczy dorobić jakąś surówkę, bądź ugotować kaszę. Albo jedno i drugie ;) Mięso piecze się w zasadzie samo. A weekend jest po to, by odpoczywać :) Jeśli nie zjecie wszystkiego - polecam pokroić na kanapkę zamiast nafaszerowanej chemią wędliny.
- płat surowego boczku
- oliwa - około pół szklanki
- sól
- pieprz
- tymianek
- majeranek
- rozmaryn
- curry
- słodka papryka
- Z oliwy i przypraw przygotować marynatę. Przypraw powinno być tyle, by powstała gęsta pasta.
- Z boczku odciąć skórę. Mięso natrzeć marynatą z obu stron i zrolować. Związać nicią, bądź sznurkiem.
- Przełożyć do naczynia żaroodpornego. Odstawić na kilka godzin do lodówki. Najlepiej na całą noc.
- Wstawić do piekarnika. Dodać 2-3 łyżki oliwy. Przez pierwsze 20 minut piec w 200*C. Po tym czasie wlać do naczynia niepełną szklankę gorącej wody i zmniejszyć temperaturę do 150*C. W zależności od wielkości rolady piec mięso jeszcze około 2-3 godzin. Boczek ma być miękki. Można to sprawdzić wbijając patyczek szaszłykowy. Po wyjęciu z piekarnika, mięso odstawić na 15 minut do stężenia.
Smacznego!
Aneta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz